Hipodrom Wola.

Wysłany: Nie 13:17, 13 Mar 2011

Wiem, że poprzednio wyrażałam się dobrze o woli, ale po tym, co dzisiaj się dowiedziałam już nigdy nie będę. Okazało się, że wola "pozbyła się" Agi- istnego konia anioła, poprostu ideała (NIGDY nie gryzła, miała świętą cierpliwość, ZAWSZE była posłuszna, a na jeździe za to do przodu, ale nigdy za bardzo). oddali ją na rzeź, bo już im nie była potrzebna... tak tam się traktuje konie. nie wiem czy reszta koni, które wola już wykorzystała też trafiły na rzeź, ale jest to prawdopodobne...

Wysłany: Pon 20:45, 14 Mar 2011

Aga nie chodziła pod siodłem już od dawna, podobno miała zarwany kręgosłup czy coś podobnego. Została zaprzężona do bryczki jakieś 2 lata temu.
No cóż a koń który nie przynosi dochodów, no cóż zostaje sprzedawany na rzeź ...
Niepierwszy i nieostatni taki przypadek ....

Wysłany: Pon 21:16, 14 Mar 2011

z tego, co wiem to co prawda miała problemy z kręgosłupem, ale od kilku miesięcy jeździła normalnie (jeździłam na niej prawie co tydzień), a sprzedali ją bo miała problemy z kaszlem (nie wiem co to była za choroba) i w lato by się dusiła, bo powinna stać w wiacie :/

Wysłany: Wto 18:09, 15 Mar 2011

Świetne masz podejście tyla...

Wysłany: Śro 0:08, 16 Mar 2011

Koń który nie przynosi dochodów z powodu urazów lub kontuzji powinien mieć zapewnioną dożywotnią opiekę i spokojne życie. Należy mu się szacunek za pracę jaką wykonywał. A ludzie którzy sprzedają konie na rzeź po prostu nie kochają tych zwierząt, liczy się dla nich tylko kasa. Ja u takich ludzi nie jeżdżę i nimi gardzę.

Wysłany: Śro 16:24, 16 Mar 2011

co w koncu z corallusem???

Wysłany: Czw 17:40, 17 Mar 2011

rozumiem jak mogło to zabrzmieć,
nie popieram tego i nigdy nie dałabym konia na rzeź...
jednakże jest to dość powszechny problem i często niestety walka z wiatrakami,
a na woli nie jest to pierwszy przypadek po prostu.
Również z tego powodu nie jeżdżę tam.

Jen z tego co mi wiadomo dużego nie ma...

Dołączył: 27 Mar 2011

Konie w tej stajni są traktowane okropnie moim zdaniem. Co prawda byłam tam tylko raz, ale moja mama chrzestna była tam instruktorką i sama nie lubiła tej stajni. Pracowała bo potrzebowała pieniędzy. Znam temat o rzeźni, i o nie wypuszczaniu na padok. Moja znajoma z Pony (teraz zaczynam jeździć w delcie, ale w pony jest moja kochana britta :*) mówiła że kiedyś jechała na kucu który stał przez cały dzień w stajni. Więc, chciał się wygalopować, wybrykać itd. chyba wiecie co z nią zrobił ; )

Wysłany: Wto 23:03, 29 Mar 2011

moim zdaniem to jest tak, że instruktorzy i pomocnicy są w porządku, starają się i dobrze traktują konie (z tego co obserwuje puszczają je na padok, ale to nie ich wina, że on wygląda, tak jak wygląda), ale za to zarząd traktuje szkółkę, jako czysty biznes i tylko wszędzie szuka oszczędności; trzeba było czekać dobre pare lat, żeby raczyli poszerzyć mały szkółkowy maneż o kilka metrów. ogólnie myślę, że dopóki konie są zdrowe i potrzebne, to nie mają tam aż tak źle; no oczywiście nie jest to raj dla koni, ale boksy są spore, no i jednak namiastka padoku jest. zaczyna się robić gorzej, jak konie już nie są takie sprawne...

Dołączył: 18 Mar 2009

Britta,,kiedy twoja matka chrzestna tam uczyła? Bo odkad siegam pamięcią na woli zawsze byli instruktorzy,teraz w weekend jest instruktorka,ale watpie zeby była Twoją ciocia,no i dawno temu była p.Iza od kucyków.Kiedy byl p.W i H. konie rzeczywiście nie były wypuszczane na padok(chyba ze te ktore chodzily jeszcze na hipoterapie to wtedy od czasu do czasu wychodzily),ale teraz sa wypuszczane, moze nie tak czesto jak to byloby wskazane ale sa.Trzeba tez zauwazyc ze jest to raczej stajnia nastawiona na ludzi z pensjonatu i konie szkółkowe sa na 2 miejscu.Dlatego czesto nie ma gdzie ich wypuscic bo w porownaniu do liczby koni liczba padokow jest nieadekwatna. Najgorsze oczywiście jest to ze oddają konie na rzeź bo nikomu nie chce sie poszukac im domu gdzies indziej,mimo ze zarabialy przez cale swoje życie na ludzi ktorzy tam pracuja.Dlatego uwazam ze ludzie,ktorzy kochaja konie nie powinni tam jezdzic,bo winny nie jest tylko zarzad ale tez instruktorzy ktorzy powinni sie stawic,poszukac koniom domu na wlasna reke ale nie maja to w d**** i dlatego ta szkolka tez jest do d.

Dołączył: 27 Mar 2011

LaMatitaRosa , Moja ciocia była właściwie od hipoterapii, Agnieszka ma na imię. Mówiła że próbowała pogadać o tych sprawach z dyrektorem, czy z kimś tam, ale mówiła że tylko pogarszała swoją sytuację. A pamiętasz może takiego konia który miał na imię Cymbałek?

Dołączył: 18 Mar 2009

Cymbała pamiętam bardzo dobrze. Za to Twojej cioci nie,wiem że była P.Tereska od hipoterapii,niestety już ś.p.

Dołączył: 27 Mar 2011

Wiesz, jak ona była tam na woli, to ja miałam może.. 5,6 lat. Pamiętam dobrze że się przechodziło przez stajnie do takiej hali, i tam w kółku chodziły konie które trzymały różne dziewczyny, a na koniach jeździły upośledzone dzieci. W sumie trochę dziwna hipoterapia, ale może po prostu wtedy tak grupowo to robili ...

Troszkę odświeżę
Co do tego co się stało ze "starymi" końmi nie będę się wypowiadał...

Aktualny stan:
Mason - na pańskim chlebie
Hera
Rubin
Kasia
Dekada
Rumianek
Monsun - moje oczko w głowie
Ingrid - lekko niezrównoważona
Snupi - dwa giganty do bryczki
Satyr - jw

Kuce:
Mobia
Mapet
Karmel
Piegus
Rysiu

Młodzież:
Rob Roy
Hermes/Herkules (do końca nie ustaliłem)

Koń instruktorski:
MS Spanish Milli

Szkółka straciła dodatkowo 2 konie: Nandu - ostra kolka; Browar - COPD+zapalenie płuc, leczenie nie dało rezultatu

Obecnie konie mają znośne warunki egzystencji, nie są przepracowane, możliwie często i długo padokowane, pod stałą opieką weterynarza.

W razie jakby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś więcej nt aktualnej pracy szkółki wolowskiej służę pomocą.

A jacy są instruktorzy ?jazdy konne ciekawie prowadzą?