Wasze miłosci. Inne niż konie :D

o ja kocham np. długie wiszące kolczyki... normalnie miodzio uwielbiam i mam multum... i uwielbiam jeszcze takie malutkie spineczki do włosów takie klamerki Very Happy

mam ich bardzo dużo, bo ich wlasnie uzywam do spinania wlosów Very Happy

i kocham je Very Happy

i jeszcze kocham mojego kota, ale to juz chyba mowilam Very Happy

ja tez uwielbiam kolczyki ale tylko srebne niczego innego nie nosze mam to po mojej mamie;) nienawidze tandety blehh a tak to uwielbiam kolczyki ale takie w innych miejscach niz w uszach np w pepku czy jezyku mmm super sprawa sama jestem ich posiadaczka:D

ja nie toleruje tylko bizuterii duzej, zucajacej sie okropnie w oczy... jeszze jakiejs takiej oczodajnej nie DZIEKUJE... srebrne, delikatne o.ki albo białe złoto, wrecz KOCHAM białe złoto, ale żółtego złota nie dzierze... jakos tak Smile

oj, sorki Koniusiu, jakoś wypadło mi z głowy.. wybacz Smile

Jednak jestem tak tępa, że nie potrafię tego wytłumaczyć dlatego będzie mapka. Smile

[link widoczny dla zalogowanych]
To jest kawałek 'pod Koprem' podkreśliłam na czerwono. Smile

Średnio dokładne, ale jak przerzucisz to sobie na normalną mapę (tylko dokładną) to powinnaś znaleźć Wink

A w ogóle to już nie mogę doczekać następnych wakacji... będziemy z rodzinką jechać albo do Holandi ( 'i okolice' ) albo w innym kierunku - południe Francji... Smile

A z biżuteri... no cóż. Lubię Smile

Kolczyki - zależy od humoru - głównie wiszące dość długie, albo małe srebrne ^.^
Co do złota... to lubię tylko dwa moje pierścionki - jeden po prababci a drugi od rodziców. A poza nimi złotu mówie NIE Smile

(joke taki Wink

ale i tak wolę srebro )

Ja noszę mój stary rzemyk, na nim przywieszki: konik i podkowa, oraz jeden pierścionek : koń. Oczywiście srebro. Złota nie lubię. Białe, żółte - fuj! ;P Kolczyki nosiłam, ale później uszy mi "krwawią" więc nie mogę...

Ja tez nie przepadam za złotem. Lepsze srebro =) a tak w ogole to nie nosze żadnej biżuteri, a na włosach to wręcz nie znosze ;P blech..

ja ostatnio zaczelam nosic spinki i wsowki na grzywke Razz

zloto nawet lubie ale i tak nie nosze. wole srebro. na szyi mam na czarnej gumie konika malego Razz

tak zarz pod szyja Razz

a na palcu czasem tez jest kon Very Happy

a tak to zawsze taki srebrny maly pierscionek z cyrkonia Wink

a uwielbiam tez dluuugie co je nieznacznie widac Razz

blac91angel bylam tam!! tzn przejezdzalam i zatrzymalam sie na chwile:) za to ten chorwat z austrii jest z tamtad Wink

a bylas tez gdzie indziej w chorwacji? czy ktos inny tez byl tam??

Oprócz koni.... Kiedyś taniec, spiew, gra na gitarze... A teraz nic... Dla koni zrezygnowałam ze wsztkiego, nei mogłam tego pogodzić. Teraz uwielbiam fotografować (mam czasem vene ^^) lecz brak mi sprzetu. Własnei zbeiram sobei na poządną cyfróweczke Very Happy

Ja złota nienawidze blehhh....a na szyji srebny lancuszek a na nim kon w calej okazalosci piekny:)

u mnie na szyi czegokolwiek brak... czasami noszę rzemyk z medalem ukonczenia pokazu na koniec pobytu na obozie, taki fajny z gliny, lakierowany medalion z napisem Hermanów i końmi Smile

Dla mnie też miłoscia są tylko konie =D zrezygnowalam prawie z wszystkiego dla koni, no może po za malowaniem Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

to pies-Fokus.
kiedyś dam jeszcze koty Smile

zulek to tak jak ja... U nas z kasą krucho, więc żeby mieć za co jeździć, posprzedawałam wszystko i przestalam kształcic sie w milionach kierunków ^^ Ale ciesze sie że tak jest, bo konei to większa przyjemność niż zrywanie strun głosowych na koncercie ^^

no, wlasnie. U mnie też z kasą nie za bardzo /chociaż moi rodzice gdyby chceli do by mi dali, no, ale niestety/ :/ więc teraz już skączylam z kursem malowania przestalam sobie kupowac durne farby i wszystkie takie głupoty, książek juz nie kupuje tylkow wypożyczam w bibliotece i kase składam bez przerwy na koniki =D

Daltynko, dalmatyńczyk ;P. Słodziuchny, ma ładny wyraz twarz - delikatny ;P.
Ja nie musiałąm z niczego rezygnować, bo na koniach jestem raz, góra dwa razy w tygodniu więc mam czas na wszystko. Co innego gdybym miała własnego konia... Chociaż nie wyobrażam sobie życia bez tych wszystkich wieczornych spotkań z kumpelkami ;P.
Kase też odkładam, bo czasem chcę jechać w inny dzień i muszę wtedy dopłacAĆ, a nie chcę wykorzystywać i naciągać rodziców bez przerwy.